niedziela, 11 kwietnia 2010

Zrozumieć...


Za dużo słów czasami płynie z naszych ust, za dużo gestów... Nie jest możliwe porozumienie się z drugą osobą bez rozmowy, chociaż by migowej. Samymi gestami też nie uda nam się dogadać. Są jednak momenty, czy treści których nie da się powiedzieć, czy pokazać. Coś jest w nas tak głęboko, że tylko my sami potrafimy to zrozumieć. Jak przekazać myśli, odczucia i słabość. Przez co można okazać dysharmonię swojego wewnętrznego Ja? Walka z samym sobą często odbija się na naszych najbliższych, pomimo wielu starań, by tego nie okazywać. Nikt tak naprawdę nie jest wstanie zagłębić się w nasze myśli, więc nikt też nie jest w stanie nas poznać do końca. Są momenty, w których nawet my sami nie jesteśmy pewni czy znamy samego siebie. Jak pokazać, że musimy coś pokonać w sobie, by móc żyć pełnią szczęścia. W jaki sposób prosić o czas na zmianę i zaakceptowanie jej? Pragnę już od dłuższego czasu znaleźć ten złoty środek. Mam jednak nadzieję, że dojrzeję na tyle szybko, by odnaleźć go jak najszybciej.

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Życie płynie dalej...


Zawiesić bloga na prawie trzy lata to łatwa i prosta rzecz, gorzej z życiem, które nieuchronnie biegnie do przodu. Są dni w życiu każdego, kiedy dostrzegamy to co mamy najcenniejszego w chwili gdy coś tracimy. Nie mówię w tym momencie tylko o osobach, mam na myśli wszystko to co nas otacza, a najbardziej o tym co tracimy w sobie. Teraz, gdy to straciłam widzę jak bardzo brakuję mi siebie z tamtych lat. Nie wiem jak to się stało, gdzieś pośród wszystkiego zgubiłam swój klucz do szczęścia. Mam jeszcze więcej niż wtedy, jestem bogatsza o miliony doświadczeń, a czuję, że czegoś mi brak. Brakuje mi tego co tak dawno i niezauważalnie zgubiłam. Byłam tak bardzo zajęta szukaniem nowej siebie, iż podchwytywałam zachowania innych, niekoniecznie dobre, ale inne. Na sam dół zepchnęłam to co w sobie lubiłam - śmiech, radość, lekką naiwność, wiarę w drugiego człowieka, dobroć. Nawet nie wiem kiedy narosło we mnie zło, którego na te chwilę nic nie jest wstanie przebić. Myślałam, że zmiana siebie coś wniesie w moje życie. Teraz widzę, że jeszcze nigdy nie byłam w większym błędzie. Zrobiłam największy błąd mojego życia, zmieniałam moje - Moje życie. Podczas poszukiwania nowej siebie zgubiłam siebie samą. Mam nadzieję, że przyznanie się do błędu jest początkiem mojego nowego - starego życia.

niedziela, 2 grudnia 2007

ZAWIASY


Zawieszam działalność bloga na czas nieokreślony...

sobota, 24 listopada 2007

Zapomniałam...Żałuję...


Są rzeczy które pragniemy pamiętać, ale o tej jednej chciałam zapomnieć. Obiecałam sobie, że już nigdy nie dopuszczę do siebie takiej myśli. Niestety wczorajszy dzień i sytuacja w której się znalazłam, pokazała jak bardzo ważne jest to, aby jednak pamiętać. Jest to myśl i przekonanie, że nie ma ludzi idealnych na tym świecie. Muszę jednak pamiętać o tym, że nawet ta najbliższa osoba czasami ukryje coś przed nami, jak to potem stwierdza, dla naszego dobra. Nie można wierzyć do końca, nie można ufać, a przede wszystkim trzeba utrzymać dystans. W jakiś sposób może to zranić tę najbliższą osobę, ale tylko wtedy można ochronić siebie. Jak? W sposób banalny i prosty, nie dać się zaskoczyć i zawsze być przygotowanym na najgorsze. Mieć świadomość, że druga strona czasami "ściemnia" nawet w tych najmniejszych rzeczach. tylko zawsze zostaje te uczucie, że jak potrafi te nieistotne drobne rzeczy zataić, to co z tymi ważnymi i wprowadzającymi w życie zamieszanie rzeczami. Czy przypadkiem nie okłamuje? Domysły, ale jak prawdziwe się stają przy głupim telefonie i zatajeniu pewnej rzeczy. Jasne, ja też się przyznaję, mój błąd i nie mój telefon. Nie moja sprawa. Jednak wczoraj obudziłam się z tego snu i wiary, że jest inny. Niestety. Może kocha bardziej i poświęca więcej uwagi, lecz w środku to facet i nim zostanie, nawet jeśli dla mojego dobra ten fakt przemilczał. Mówiłam wszystko, niestety koniec, ta mała "ściema" zmieniła wszystko, a ja wiem co mam robić i myśleć. W końcu już to przerabiałam na innych wykładach przez rok.

czwartek, 22 listopada 2007

I po zawodach...


I tak jak sama już powiedziałam dałam z siebie wszystko, ale mogłam lepiej się postarać. Zajęłam drugie i ostatnie miejsce. Ehhh, może za rok będzie lepiej. Trochę mi się smutno zrobiło jak się dowiedziałam, że moja mama i Damian nie byli na basenie jak dostawałam medal i dyplom. Tak mało razy w życiu jestem na podium, a ich tam nie było. Pomyśleli, że mam 4 miejsce i poszli na zewnątrz. Osobiście jestem o dziwo zadowolona, bo pobiłam czas z tamtego roku prawie o 8 sek. Może to nie dużo, ale mi wystarczy.
Tak po za tym wszystkim, to widzę jak sama się wykańczam w robocie. Chcę wszystko zrobić perfekcyjnie, ale nie daję rady. Czasami mam ochotę usiąść i się rozpłakać, ale trzymam się twardo i nie dam się jakiejś tam depresji. W życiu szefowa nie zobaczy, że jestem taka słaba, a dziewczyny, że łatwo się poddaje.
Mówią, że człowiek zmienia się co 7 lat, mnie chyba na to było potrzebne 8 lat. Sama się czasami dziwię, że aż tak się zmieniłam. Więcej potrafię wywalczyć, więcej powiedzieć. Może to zasługa pewnej osoby, która mówiła mi wiele razy, że za bardzo daję sie wykorzystywać. Gdyby jednak pomyśleć, to może ja sama miałam już dość okropnego uczucia wykorzystania i robienia ze mnie debila na posyłki. Tak czy inaczej zmieniłam się i to bardzo, ale wcale tego nie żałuję.
Słucham piosenek i nie wiem czy tak w jakiś dziwny sposób artyści nie włażą w nasze głowy, że tak perfekcyjnie odzwierciedlają nasze myśli i uczucia tekstami piosenek.
Chciałabym...
Dużo bym chciała, ale na wszystko muszę czekać... Długo czekać... Ale czy staczy mi czasu i cierpliwości... Oby tak...
Na koniec, aby jakoś pozbierać te dziwne dzisiejsze wywody w jedna spoistą całość, stwierdzam, że dawno nie byłam tak szczęśliwą i spełnioną osobą, pomimo pewnych niedociągnięć i potknięć.
Amen :)

Dopisane wieczorkiem....
Dziękuję Kochanie za miło spędzony wieczór, jak dobrze być przy Tobie...
TCTK:*

sobota, 17 listopada 2007

Napisać też trzeba...


Trochę wyręczyłam się w pisaniu przez wklejanie piosenek, ale po co męczyć się z jakimiś wywodami jak słowa tych piosenek oddają całe moje myśli. I tak prawdę powiedziawszy ja bym moich przemyśleć lepiej w słowa nie ubrała. Cieszę się wiec, że ktoś ma talent i napisał to za mnie,a przy okazji można posłuchać piosenek.
Jutro jadę na zawody do Rudy i znów boję się, że zrobię z siebie debila i wyjdę na durnia przez ludźmi. Wszystko, by było ok, ale chyba Damian też pojedzie, a ja tym bardziej nie chcę się zbłaźnić przed nim. Mam nadzieję, że jednak będzie wszystko ok i nie będę miała powodów, ani on żeby się wstydzić.
Dziś, aby zobaczyć czy w ogóle mam po co jechać na te zawody poszłam sobie na basen i muszę się przyznać szczerze, że woda to moje życie. Nie umiem opisać spokoju i wewnętrznej radości , która mam w sobie jak tylko wejdę do wody. Kocham ten szum wody w uszach tę przejmującą cisze i te zmęczenie jak wychodzę już po pływaniu. Tylko jedna rzecz mnie przeraża. Słupek do skakania to moja pięta achillesowa. Na szczęście mogę sobie pływać, a nie muszę skakać. Żałuję bardzo, że nie mogę chodzić na basen tak jak kiedyś, czyli dziennie. Po pierwsze przeszkadza mi w tym praca, gdy mam na popołudnie nie ma szans iść na basen. Po drugie gdy mam wolne lub na rano jestem tak zmęczona, że nie mam tam siły by iść. I tak chodzę tam teraz może raz na dwa tygodnie. Kiedyś miałam więcej czasu dla siebie i mojego Damianka,a teraz nawet po wyjściu z pracy myślę o zamówieniach i innych tych głupich a jak potrzebnych rzeczach. Nie potrafię tak jak inni wziąć czegoś na luzie, ja się zaraz przejmuję i myślę o tym cały czas. Gdybym mogla to siedziałabym w pracy 24h byle tylko wszystko było ok. Jetem pracoholikiem, może, ale nie lubię mieć uczucia, że coś mogłam zrobić lepiej. I nie chcę tego uczucia mieć też jutro gdy będę na zawodach, bo jak zwykle dam z siebie wszystko, a potem jak coś nie wyjdzie będę potwornie zła. Niestety ja się nie zmienię, mogę tylko zmieniać ludzi w moim otoczeniu, na takich o będą moje wybryki i słabości akceptować.

We mnie seks, we mnie grzech...


We mnie seks, we mnie grzech
We mnie małe dziecko jest
We mnie święta dziś
We mnie córka i brudna myśl

Sama z sobą walczę do utraty tchu
Sprzeczne we mnie każda myśl i każdy ruch
Niespokojna dusza zrywa się co dnia
Czasem boję się odkryć to, co w sobie mam
Kameleon - to nim sie staję
Czy rozpoznasz mnie?

We mnie seks, we mnie grzech
We mnie małe dziecko jest
We mnie święta dziś
We mnie córka i mały świr

We mnie seks, we mnie grzech
We mnie małe dziecko jest
We mnie święta dziś
We mnie córka i dziki krzyk

Nie do wiary ile we mnie kobiet jest
I tajemnic, które ciągle odkryć chcę
Nie myśl sobie, że mnie bardzo dobrze znasz,
Bo zaskoczę cię, gdy odsłonię drugą twarz
Kameleon - to nim sie staję
Czy rozpoznasz mnie?

http://qukaczmarczyk.wrzuta.pl/audio/hRuFilttA2/kameleon_-_patrycja_markowska